*RONNIE*
Obudziły mnie poranne promienie wpadające przez w połowie zasłonięte rolety do pokoju. Obróciłam się na prawy bok, on jeszcze słodko chrapał. Musnęłam delikatnie jego usta, jednak ta czynność nie wybudziła go z transu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i próbowałam odtworzyć wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Pamiętam tylko taniec, alkohol i sex z Malikiem.... dalej wszystko mi się urywa. W takim razie-Jak znalazłam się u siebie w domu w łóżku? Postanowiłam że to pytanie skieruje później do mulata. Wyjęłam z szafy czarne legginsy przed kostkę, różowy top oraz Air Maxy i udałam się do łazienki. Chciałam się przygotować do mojej drugiej ulubionej czynności, której już dawno nie robiłam, otóż lubiłam pobiegać od czasu do czasu o poranku. Gdy już wykonałam wszystkie normalne poranne czynności, ubrałam się a włosy związałam w tak zwany 'koński ogon" i wyszłam. Lubiłam biegać, robiłam to od dziecka. Od amatorskich wyścigów z Zayn'em do krajowych mistrzostw szkolnych. Bieganie nie dawało mi tylko chęci do życia, ale dzięki tej czynności czułam się wolna, czułam że żyję.
***
Biegałam już od dobrej godziny, w końcu dobiegłam do budki z pączkami. Mała nagroda mi chyba nie zaszkodzi... Spojrzałam na wypieki leżące na małym stoliku, same donuty. Jednak nie były takie same. Była to cała paleta kolorów. Postanowiłam że wezmę kilka, a raczej kilkanaście i zrobię chłopakom niespodziankę. Po drodzę wstąpiłam jeszcze do Starbucks'a po kawę, jednak już tylko dla siebie. Zerknęłam na zegarek, godzina dziesiąta, czas wracać. Zaczęłam biec, jednak coś mnie zatrzymało...Nie coś tylko ktoś.
- A mam cię kocie - poczułam na sobie męskie ręce które przyciągały mnie do siebie od tyłu.
- Ooo, już wstałeś - odwróciłam się sprytnie by złożyć pocałunek mojemu chłopakowi, jednak nie ujrzałam jego twarzy tylko inną, zupełnie mi obcą.
- To chyba pomyłka... przepraszam - powiedział zmieszany. Ja natomiast zaczęłam się śmiać, obdarzyłam chłopaka miłym uśmiechem, zamieniłam z nim kilka słów i poszłam.
*ZAYN*
Powoli zaczynałem się budzić, powoli przewróciłem się na drugi bok by uściskać mój skarb. Niestety nie zastałem go. Było to dziwne, tak jak moja pamięć. Nie pamiętałem dobrze co się działo ostatniego wieczoru, ostatnim wspomnieniem było przeżycie z Ronnie. Ta dziewczyna mi dawała jeszcze więcej tego, czego oczekuje.
Po krótkich rozmyślaniach, w oko wpadła mi mała paczuszka wystająca z torby Ronnie. Usiadłem na krawędzi łóżka i sięgnąłem po nią. Skierowałem w stronę światła i dokładnie przejrzałem. Białe pastylki wyglądały jak... narkotyki. Ale, Po co jej to? Nie jest szczęśliwa? A może dlatego nie pamiętam wczorajszego wieczoru? Dziewczyna wsypała mi tabletkę gwałtu czy co? W mojej głowie panowało tysiące pytań. Nie wiedziałem co mam myśleć. Jednak znam tą dziewczynę od dziecka. Nie mogła by zrobić czegoś takiego, a nawet jeśli to tylko paczka nartkotyków, jedna pastylka by mi nawet nie zaszkodziła - wręcz przeciwnie. Sam nie jestem jakimś świętoszkiem i miałem te tabletki w ustach kilkanaście razy. Gdy już podsumowałem bieg teraźniejszości i bardziej mnie jednak ciekawiło gdzie znajduje się moja dziewczyna. Schowałem paczuszkę do małej kieszeni w bokserkach -dla jej dobra- i udałem się na dół do kuchni z której dochodził zapach kawy. Wchodząc ujrzałem na stole sześć talerzyków, a na środku miske z masa pączków oraz drobną brunetkę zalewającą kawę. Podszedłem do niej, i obejmując ja od tyłu, drapałem zarostem jej delikatną skórę.
- Już wstałeś - powiedziała uśmiechając się do kubków, następnie odłożyła czajnik, obróciła się do mnie i złożyła pocałunek na moich ustach. Całowała mnie tak, jak chciałem żeby moja idealna dziewczyna całowała mnie każdego poranka. Po chwile "odkleiliśmy się" od siebie. Wziąłem kilka kubków i położyłem na stół, pomagając jej. Po chwili siedzieliśmy już na swoich miejscach, jedliśmy pączki, piliśmy kawę oraz śmialiśmy się z dawnej przeszłości. W mgnieniu oka dołączyli się do nas chłopcy, tylko zmieniła sie jedna rzecz. Rozmowa nie wyglądała już tak fajne. Oni mieli z Ronnie inne wspomnienia, moje były już całkiem inne. Dyskusja przeniosła się na wczorajszy wieczór. Lou wspominał jak to Eleanor poszli do drogiego hotelu na noc, Liam opowiadał nam jak Danielle załatwiła mu niezapomnianą noc w drugim innym pięcio gwiazdkowym hotelu, a my z Ronnie... Tak pieprzyliśmy się w ubikacji. Dla mnie było to całkiem śmieszne, bo nie potrzebowaliśmy jakiegoś drogiego i specyficznego miejsca by pokazać jak bardzo się kochamy.
Poczułem na sobie wzrok Harry'ego. Utrzymałem kontakt wzrokowy. Wiedziałem, że on widzi jak inni nas traktują, co przeżywam. Wiedziałem, że teraz to on zabierze głos.
- A co powiecie na dzisiejszy wypad do galerii? Co ty na to Ronnie? Małe kino nam wszystkim nie zaszodzi...- Powiedział z wielkim uśmiechem na ustach, który powoli znikał, bo loczek zauważył pozostałe miny.
- Bardzo chętnie - powiedziała nie przejmując się, to następna z jej zalet, o której mógłbym mówić godzinami- Ktoś jeszcze?
Pozostałych nie muszę opisywać, od razu rzeczy typu: nie mogę, nie mam czasu, też mam życie prywatne czy inne pierdoły. Wychodziło na to, że mamy iść w trójkę, w sumie to nawet lepiej.
*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ-RONNIE*
Skończyłam się szykować do kina, ubrałam jeansy, czerwone trampki i za dużą szarą bluzę. Miało być luźnie i cool, i tak było. Wyszłam z łazienki i wchodząc do kuchni zastałam Zayn'a śpiącego na stole kuchennym.
- Zayn... cieszę się, że ci wygodnie, ale wiesz.... zaraz wychodzimy - powiedziałam lekko poklepując go po plecach.
- Ronnie, ja nie dam rady iść.... - Rzekł, jakby mówienie sprawiało mu jakąś trudność - idźcie bez mnie, Harry zasłużył na twoją obecność.
Ostatnie zdanie mnie rozbawiło, ale było mi żal chłopaka. Widać, że ból był okropny, mówiłam mu że mogę z nim zostać jednak on nie potrzebował mnie teraz. Chciał.... Kazał iść mi do kina ze Styles'em.
- No dobra, jak chcesz - oznajmiłam wydychając powietrze - w moim pokoju w fioletowej torebce są tabletki na ból głowy, takie niebieskie. Pomogą ci.
Pocałowałam go w policzek i wyszłam z Harry'm.
*ZAYN*
Ledwo wyczołgałem się na górę, gdy już dotarłem do pokoju z trudem zabrałem się za szukanie fioletowej torby, gdy już ją znalazłem odłożyłem do niej paczuszkę którą podwędziłem rano zrozumiałem że tą są sprawy Ronnie i kiedy indziej pogadamy na ten temat. Niebieskie tabletki.... Niebieskie tabletki.... Niebieskie tabletki... Są! I jeszcze jedne.... O i drugie. Tak tylko które mam wziąść i ile, no i po co jej tyle? Może los zadecyduje, tak właśnie tak. Wsadzę trzy pojemniczki pod kołdrę, wymieszam je i wezmę ten który pierwszy wpadnie mi pod rękę. Jestem taki mądry.
Po wylosowaniu zabrałem fiolkę na dół, do kuchni. Chciałem wysypać jedną na rękę, jednak na mojej dłoni pojawiło się kilka.... Ups... Cóż kilka nie zaszkodzi... Skoro byłem sam w domu, to jedyne co mi zostało to posiedzenie przy laptopie.
*RONNIE*
Z Harrym bawiłam się świetnie, gdy już wróciliśmy do domu, podziękowałam Stykes'owi który kierował się do łazienki.
- Już nigdy nie pójdę z tobą do kina! - mówi po raz setny.
- Dlaczego? Nie lubisz mieć popcornu we włosach? - ledwo powstrzymywałam śmiech.
Wchodząc do pokoju zauważyłam Zayn'a który siedział przy laptopie i wpatrywał się w zdjęcie. Gdy przeszłam przez próg pokoju, agresywnie do mnie podszedł, wyciągnął mnie do niego i trzaskając z całej siły drzwiami.
- O proszę zjawiła się nasza puszczalska szmata - powiedział z wściekłością w oczach, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
- Ale o co.... - chciałam zapytać, jednak on nie dopuszczał mnie do głosu.
- O co chodzi tak? Tak? Zdjęcia mówią same za siebie- wskazał ręką na laptopa, skierowałam głowę w stronę urządzenia, fotografie przedstawiała mnie i chłopaka z rana w jednoznacznej sytuacji, dostrzegłam też fiolkę po tabletkach, pustą do połowy, przeanalizowałam w głowie co się stało i to co się będzie działo.
- Zayn sam mówiłeś żeby nie wierzyć w te plotki w internecie. To nie było...
- Jak mogłaś? Myślałem że teraz jesteś ze mną, że to co wczoraj zaszło w toalecie coś dla ciebie znaczy! Ale widać że jesteś stworzona do stania pod głupią latarnią! Najpierw ja, teraz ten chłopak, ciekawe co jeszcze zobaczę jak wpisze twoje imię i nazwisko co? Pewnie wyświetlą mi się nagłówki typu: Wynajem za darmo! Konkurenkta Sashy Grey! - nie mogłam tego słyszeć, łzy napływały mi same do oczu więc przerywając to piekło uderzyłam mulata z liścia, nie przewidziałam co będzie dalej - śmiesz jeszcze mnie bić tak?
Zayn złapał mnie za ramiona i zaczął mocno szarpać, nie wiedziałam co się dzieje. W tle słyszałam tylko krzyki typu:,,Tępa, głupia, dziwko!". Po chwili zostałam popchnięta na szafkę z szufladami, i po moim uderzeniu od razu spadła lampa tłukąc się. Ból już zdążył opanować moje plecy, Zayn stał nade mną i czekał aż zrobię jakiś ruch. Jednak ja pozostałam skulona wśród odpadków szkła i płakałam. W końcu przyszedł Harry i jak zobaczył tą sytuacje jakby zastygł, nie wiedział co powiedzieć.
- Jeśli przyszedłeś na lodzika, to już dzisiaj nie zaliczysz. Z resztą chyba dobrze się bawiliście w kinie - Powiedział a później wyszedł. Zostałam tylko ja i Harry. Chłopak stał dalej analizując sytuację, później do mnie podszedł i przytul mnie. Tkwiliśmy w uścisku dobre pięć minut. Niestety później oderwał się ode mnie.
- Co się stało? - zapytał, patrząc w moje mokre od płaczu oczy przecierając łze. Opowiedziałam mu o zdarzeniu z dnia i o moich tabletkach, będą one działać pewnie do rana. Harry powiedział że znajdzie Zayn'a i porozmawia z nim, a mi kazał położyć się spać. Tak jednak zrobiłam, nie miałam siły na to wszystko, ten plan miał swoje granice.